-
Piłeś ludzką krew?- stwierdziła oczywistość Alice.
-
Tak- Tyler spuścił głowę.
-
Kiedy? Dlaczego?- dziewczyna nie chciała dać za wygraną.
-
To nie jest opowieść na teraz. Nie mogę, nie jestem w stanie o tym mówić…-
westchnął.
Szatynka położyła swoją dłoń na jego. Chciała
mu pokazać, że go wspiera. Chłopak drgnął. Spojrzał jej prosto w oczy.
-
Nie boję się ciebie. Nie skrzywdziłbyś mnie- szepnęła ze spokojem. Była tego
pewna.
-
Powinnaś uciekać. Nawet nie wiesz, jakie myśli chodzą mi po głowie za każdym
razem, kiedy czuję twój zapach- powiedział. Pogładził ją po policzku. W jego
oczach na moment znów ukazało się pragnienie.
-
A ty nie wiesz, o czym ja teraz myślę- Alice uśmiechnęła się do niego. Oparła
głowę na jego ręce. Była zszokowana, że posuwa się do czegoś takiego, ale
czuła, że robi dobrze. Zależało jej na nim.
-
To może mi powiesz- zaproponował. Jego wzrok znów stał się normalny.
-
O tym- odpowiedziała. Szybko się do niego przysunęła i pocałowała go. Tyler nie
protestował. Po chwili odwzajemnił pocałunek.
-
A o czym ty myślisz?- spytała szatynka. Oparła głowę na jego ramieniu a on
przytulił ją do siebie.
-
Tylko błagam nie ucieknij. Zastanawiam się, jak może smakować twoja krew-
wyjaśnił lekko speszony.
-
Dlaczego miałabym uciec? Przecież to całkiem normalne, kiedy twój, nawet nie
chłopak, zaledwie znajomy interesuje się tym, czy pozbawić cię krwi, czy nie-
zaśmiała się.
-
Masz w takim razie bardo dziwnych znajomych- Tyler również nie mógł powstrzymać
się od śmiechu.
-
I z tym się akurat muszę zgodzić- przyznała bez wahania.
-
Co my teraz zrobimy?- spytał niepewnie.
-
Z nami?- upewniła się dziewczyna.
-
Tak. Jeszcze wczoraj zrobiłem z ciebie szurniętą idiotkę- przypomniał. Zrobił
się przy tym cały czerwony.
-
Jeszcze wczoraj miała ochotę cię zabić- Alice wzruszyła ramionami.
-
A co jeśli ten drugi ja znowu się pojawi? Jeśli znowu cię zrani?- zdenerwował
się. Puścił ją i zaczął nerwową przechadzkę po murze.
-
Zrobimy wszystko, aby się nie pokazał- obiecała szatynka. Ona również wstała.
-
Tylko, że ty nie rozumiesz- westchnął. W ogóle się nie uspokoił.
-
Wyjaśnij mi w takim razie- poprosiła.
-
Nie mogę. Znienawidziłabyś mnie. To jest tajemnica, której nikt na świecie nie
zna- wytłumaczył.
-
Nie wygadałabym- chwyciła jego dłoń i ścisnęła je lekko.
-
To nie oto chodzi- uśmiechnął się do niej. Odwzajemnił uścisk i pocałował ją w
czoło. Alice wzięła jego twarz w swoje drobne dłonie.
-
Nie ułatwiasz tego wszystkiego- powiedziała.
-
A kto mówił, że będzie prosto?- odparł. Położył dłonie na jej talii i
przyciągnął ją do siebie.
-
Jesteś tego warty?- Alice przygryzła wargę, udając zastanowienie.
-
Całuję najlepiej na świecie, w dodatku jestem okropnie przystojny- zawołał.
-
Serio?- na te słowa szatyn pocałował ją. Dziewczyna zarzuciła ręce na jego
szyję. Musiała stać na palcach, żeby dosięgać do jego ust, ale w tym momencie
liczył się tylko ten chłopak. Chłopak, który sprawił, że jest szczęśliwa, dla
którego zrobiłaby obecnie wszystko…
*
* *
-
Idę do łazienki- Alice obudziła się w wyśmienitym humorze.
-
Popilnować drzwi, żeby Tyler nie mógł wejść?- Mary już podnosiła się ze swojego
łóżka.
-
Nie trzeba. Myślę, że dzisiaj sobie odpuści- odparła szatynka z lekkim
uśmiechem. Wzięła swoje rzeczy i zostawiła zaskoczoną koleżankę w pokoju.
Weszła do toalety. Podeszła do lustra.
Nałożyła na szczoteczkę do zębów, pasty i włożyła ją do buzi.
Nagle poczuła, jak ktoś obejmuje ją od tyłu.
Tyler, bo to był oczywiście on, odgarnął jej włosy i zaczął całować ją po szyi.
-
Poczekaj chwilę. Niech chociaż umyję zęby- zaśmiała się Alice.
Wypluła
pianę do zlewu i opłukała usta. Teraz odwróciła się do niego. Wyglądał na
bardzo zadowolonego. Fryzurę miał już dokładnie ułożoną a ubranie perfekcyjnie
na niego pasowało.
-
To może się ze mną przywitasz?- zaproponowała dziewczyna.
Tyler
podszedł do niej i pocałował ją.
-
Musimy pogadać- przerwała mu w końcu Alice.
-
Co się dzieje?- brunet spojrzał na nią niespokojnie.
-
Sądzę, że nie powinniśmy wspominać nikomu o naszym porozumieniu- w końcu udało
jej się znaleźć odpowiednie słowo.
-
Nazywasz to co robimy porozumieniem?- Tyler uniósł brwi do góry.
-
A jak mam o tym mówić?- zdenerwowała się i bezradnie opuściła ręce.
-
Ok. W takim razie ułatwię ci to- stwierdził.
-
To znaczy?- szatynka spojrzała na niego podejrzliwie.
-
No mamy dwa wyjścia, nie? Pierwsze przestajemy się całować i nie ma o czym
gadać, a drugie…- przerwał nagle i uśmiechnął się lekko.
-
Jakie jest ta druga opcja?- Alice nie była kompletnie przygotowana na to co
nastąpi.
-
Możesz zostać moją dziewczyną i będziemy wtedy w związku- brunet zrobił się
cały czerwony, kiedy to powiedział.
-
Czy ty właśnie poprosiłeś mnie o chodzenie?- szatynka była w szoku. Nie
spodziewała się, że Tyler byłby zdolny do czegoś takiego.
-
Tak sądzę- przytaknął nerwowo.
-
W sumie, czemu nie?- Alice zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała go.
-
Czyli się zgadasz?- upewnił się.
-
Owszem- przytaknęła. Znowu chciała go pocałować, ale on ją odsunął.
-
Zapraszam cię w takim razie na randkę wieczorem.
-
Przygotujesz coś romantycznego?- zainteresowała się. Oparła się o ścianę i
patrzyła na niego z ciekawością.
-
Mam parę rzeczy w zanadrzu- mruknął.
-
Muszę się przygotować do lekcji- Alice zrobiła smutną minę.
-
Jak ja przeżyję cały dzień bez ciebie?- Tyler objął ją, kiedy podeszła do
niego.
-
Zero spojrzeń, zero pogawędek, kompletnie nic. Dalej się nie lubimy-
przypomniała mu szatynka. Jakby zaprzeczając sama sobie mocno wtuliła się w niego.
-
Dobrze, moja dziewczyno- pocałował ją w czoło i mgnieniu oka wyparował z
łazienki.
-
Pa, chłopaku- Alice uśmiechnęła się do siebie…
*
* *
-
Alice, czy ty w ogóle mnie słuchasz?- Mary spojrzała niespokojnie na
przyjaciółkę.
-
Przepraszam. Zamyśliłam się- przyznała zapytana.
-
Ciągle jesteś zdołowana przez Tylera? Nie przejmuj się- blondynka uśmiechnęła
się pocieszająco.
-
Nie. Już mi przeszło. Nie warto się przejmować takim czymś- odparła Alice.
-
To co się dzieje?- Mary nie dawała za wygraną.
-
Po prostu nie czuję się dzisiaj zbyt dobrze- wypaliła szatynka.
-
Rozumiem. W takim razie od razu po lekcjach idziesz się położyć- rozkazała
blondynka.
-
Jasne- zgodziła się Alice.
Właśnie minął je Tyler, ale nawet nie spojrzał
w kierunku swojej dziewczyny. Szatynka zdawała sobie sprawę, że to ona wszystko
wymyśliła, ale denerwowała się. Nie mogła go przytulić ani pokazać każdemu, że
jest jej chłopakiem. Stanowczo będą musieli o tym dzisiaj pogadać. Nie ma innej
opcji…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz