piątek, 8 maja 2015

Rozdział 8

- Piłeś ludzką krew?- stwierdziła oczywistość Alice.
- Tak- Tyler spuścił głowę.
- Kiedy? Dlaczego?- dziewczyna nie chciała dać za wygraną.
- To nie jest opowieść na teraz. Nie mogę, nie jestem w stanie o tym mówić…- westchnął.
 Szatynka położyła swoją dłoń na jego. Chciała mu pokazać, że go wspiera. Chłopak drgnął. Spojrzał jej prosto w oczy.
- Nie boję się ciebie. Nie skrzywdziłbyś mnie- szepnęła ze spokojem. Była tego pewna.
- Powinnaś uciekać. Nawet nie wiesz, jakie myśli chodzą mi po głowie za każdym razem, kiedy czuję twój zapach- powiedział. Pogładził ją po policzku. W jego oczach na moment znów ukazało się pragnienie.
- A ty nie wiesz, o czym ja teraz myślę- Alice uśmiechnęła się do niego. Oparła głowę na jego ręce. Była zszokowana, że posuwa się do czegoś takiego, ale czuła, że robi dobrze. Zależało jej na nim.
- To może mi powiesz- zaproponował. Jego wzrok znów stał się normalny.
- O tym- odpowiedziała. Szybko się do niego przysunęła i pocałowała go. Tyler nie protestował. Po chwili odwzajemnił pocałunek.
- A o czym ty myślisz?- spytała szatynka. Oparła głowę na jego ramieniu a on przytulił ją do siebie.
- Tylko błagam nie ucieknij. Zastanawiam się, jak może smakować twoja krew- wyjaśnił lekko speszony.
- Dlaczego miałabym uciec? Przecież to całkiem normalne, kiedy twój, nawet nie chłopak, zaledwie znajomy interesuje się tym, czy pozbawić cię krwi, czy nie- zaśmiała się.
- Masz w takim razie bardo dziwnych znajomych- Tyler również nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
- I z tym się akurat muszę zgodzić- przyznała bez wahania.
- Co my teraz zrobimy?- spytał niepewnie.
- Z nami?- upewniła się dziewczyna.
- Tak. Jeszcze wczoraj zrobiłem z ciebie szurniętą idiotkę- przypomniał. Zrobił się przy tym cały czerwony.
- Jeszcze wczoraj miała ochotę cię zabić- Alice wzruszyła ramionami.
- A co jeśli ten drugi ja znowu się pojawi? Jeśli znowu cię zrani?- zdenerwował się. Puścił ją i zaczął nerwową przechadzkę po murze.
- Zrobimy wszystko, aby się nie pokazał- obiecała szatynka. Ona również wstała.
- Tylko, że ty nie rozumiesz- westchnął. W ogóle się nie uspokoił.
- Wyjaśnij mi w takim razie- poprosiła.
- Nie mogę. Znienawidziłabyś mnie. To jest tajemnica, której nikt na świecie nie zna- wytłumaczył.
- Nie wygadałabym- chwyciła jego dłoń i ścisnęła je lekko.
- To nie oto chodzi- uśmiechnął się do niej. Odwzajemnił uścisk i pocałował ją w czoło. Alice wzięła jego twarz w swoje drobne dłonie.
- Nie ułatwiasz tego wszystkiego- powiedziała.
- A kto mówił, że będzie prosto?- odparł. Położył dłonie na jej talii i przyciągnął ją do siebie.
- Jesteś tego warty?- Alice przygryzła wargę, udając zastanowienie.
- Całuję najlepiej na świecie, w dodatku jestem okropnie przystojny- zawołał.
- Serio?- na te słowa szatyn pocałował ją. Dziewczyna zarzuciła ręce na jego szyję. Musiała stać na palcach, żeby dosięgać do jego ust, ale w tym momencie liczył się tylko ten chłopak. Chłopak, który sprawił, że jest szczęśliwa, dla którego zrobiłaby obecnie wszystko…
* * *
- Idę do łazienki- Alice obudziła się w wyśmienitym humorze.
- Popilnować drzwi, żeby Tyler nie mógł wejść?- Mary już podnosiła się ze swojego łóżka.
- Nie trzeba. Myślę, że dzisiaj sobie odpuści- odparła szatynka z lekkim uśmiechem. Wzięła swoje rzeczy i zostawiła zaskoczoną koleżankę w pokoju.
 Weszła do toalety. Podeszła do lustra. Nałożyła na szczoteczkę do zębów, pasty i włożyła ją do buzi.
 Nagle poczuła, jak ktoś obejmuje ją od tyłu. Tyler, bo to był oczywiście on, odgarnął jej włosy i zaczął całować ją po szyi.
- Poczekaj chwilę. Niech chociaż umyję zęby- zaśmiała się Alice.
Wypluła pianę do zlewu i opłukała usta. Teraz odwróciła się do niego. Wyglądał na bardzo zadowolonego. Fryzurę miał już dokładnie ułożoną a ubranie perfekcyjnie na niego pasowało.
- To może się ze mną przywitasz?- zaproponowała dziewczyna.
Tyler podszedł do niej i pocałował ją.
- Musimy pogadać- przerwała mu w końcu Alice.
- Co się dzieje?- brunet spojrzał na nią niespokojnie.
- Sądzę, że nie powinniśmy wspominać nikomu o naszym porozumieniu- w końcu udało jej się znaleźć odpowiednie słowo.
- Nazywasz to co robimy porozumieniem?- Tyler uniósł brwi do góry.
- A jak mam o tym mówić?- zdenerwowała się i bezradnie opuściła ręce.
- Ok. W takim razie ułatwię ci to- stwierdził.
- To znaczy?- szatynka spojrzała na niego podejrzliwie.
- No mamy dwa wyjścia, nie? Pierwsze przestajemy się całować i nie ma o czym gadać, a drugie…- przerwał nagle i uśmiechnął się lekko.
- Jakie jest ta druga opcja?- Alice nie była kompletnie przygotowana na to co nastąpi.
- Możesz zostać moją dziewczyną i będziemy wtedy w związku- brunet zrobił się cały czerwony, kiedy to powiedział.
- Czy ty właśnie poprosiłeś mnie o chodzenie?- szatynka była w szoku. Nie spodziewała się, że Tyler byłby zdolny do czegoś takiego.
- Tak sądzę- przytaknął nerwowo.
- W sumie, czemu nie?- Alice zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała go.
- Czyli się zgadasz?- upewnił się.
- Owszem- przytaknęła. Znowu chciała go pocałować, ale on ją odsunął.
- Zapraszam cię w takim razie na randkę wieczorem.
- Przygotujesz coś romantycznego?- zainteresowała się. Oparła się o ścianę i patrzyła na niego z ciekawością.
- Mam parę rzeczy w zanadrzu- mruknął.
- Muszę się przygotować do lekcji- Alice zrobiła smutną minę.
- Jak ja przeżyję cały dzień bez ciebie?- Tyler objął ją, kiedy podeszła do niego.
- Zero spojrzeń, zero pogawędek, kompletnie nic. Dalej się nie lubimy- przypomniała mu szatynka. Jakby zaprzeczając sama sobie mocno wtuliła się w niego.
- Dobrze, moja dziewczyno- pocałował ją w czoło i mgnieniu oka wyparował z łazienki.
- Pa, chłopaku- Alice uśmiechnęła się do siebie…
* * *
- Alice, czy ty w ogóle mnie słuchasz?- Mary spojrzała niespokojnie na przyjaciółkę.
- Przepraszam. Zamyśliłam się- przyznała zapytana.
- Ciągle jesteś zdołowana przez Tylera? Nie przejmuj się- blondynka uśmiechnęła się pocieszająco.
- Nie. Już mi przeszło. Nie warto się przejmować takim czymś- odparła Alice.
- To co się dzieje?- Mary nie dawała za wygraną.
- Po prostu nie czuję się dzisiaj zbyt dobrze- wypaliła szatynka.
- Rozumiem. W takim razie od razu po lekcjach idziesz się położyć- rozkazała blondynka.
- Jasne- zgodziła się Alice.

 Właśnie minął je Tyler, ale nawet nie spojrzał w kierunku swojej dziewczyny. Szatynka zdawała sobie sprawę, że to ona wszystko wymyśliła, ale denerwowała się. Nie mogła go przytulić ani pokazać każdemu, że jest jej chłopakiem. Stanowczo będą musieli o tym dzisiaj pogadać. Nie ma innej opcji…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz