- Alice musisz się bardziej
skupić- Mary próbowała pomóc wyzwolić koleżance wampirzą stronę natury, ale
średnio im to szło. Minęły już cztery tygodnie szkoły, każdy zrobił już jakieś
postępy, każdy z wyjątkiem Alice.
- Nie potrafię. Coś ze mną
jest nie tak. Nie umiem użyć szybkości ani siły. Nie regeneruję się szybko ani
nic- rozzłościła się szatynka. Miała dosyć głupich uśmieszków ze strony Tylera
i jego kumpli.
- Co tam porabiacie?- do
klasy, w której trenowały wszedł Jack, blondyn z którym wcześniej gadała
szatynka.
- Ćwiczymy, bez powodzenia-
opuściła bezradnie ręce Alice. Chłopak podszedł do niej i pocałował ją.
- Nie martw się. Jesteś po
prostu o wiele bardziej człowiekiem niż reszta- pocieszył ją.
- Ale to szkoła dla
wampirów- poskarżyła się.
- Coś wymyślimy, ok.?- Jack
przytulił dziewczynę do siebie.
- Jesteście tacy słodcy, że
normalnie nie mogę- powiedziała Mary- Tyler nie ma nic przeciwko?- spytała,
najwyraźniej nie pomyślała co zrobiła.
- Ten Tyler?- blondyn
zmarszczył czoło.
- A czemu miałby mieć?-
burknęła Alice.
- No, bo się za tobą ugania-
koleżanka brnęła w to dalej.
- Co ty mówisz? Możemy
przeprowadzić tę dyskusję, kiedy indziej?- szatynka spojrzała ze złością na
Mary.
- Nie. Chętnie posłucham-
Jack odsunął się od Alice.
- Ona coś sobie ubzdurała-
broniła się Alice.
- Tak. Po prostu się
pomyliłam- przyznała blondynka.
- Muszę to przemyśleć-
chłopak wzruszył ramionami i wyszedł.
Szatynka posłała koleżance wściekłe
spojrzenie. Naprawdę lubiła Jacka. Podobał jej się. A teraz wszystko zniszczyła
zaledwie wzmianka o Tylerze…
* * *
- Mary ty naprawdę nie
myślisz?- dziewczyny szły korytarzem. Alice ciągle się wściekała na koleżankę,
bo ta nie umiała trzymać języka za zębami.
- Sorry. Nie wiedziałam…-
blondynka próbowała się tłumaczyć.
- A jeżeli on ze mną
zerwie?- przeraziła się szatynka.
- No bez przesady. To Tyler
się za tobą ugania a nie ty za nim- przypomniała jej Mary.
- Co ci w ogóle odbiło do
głowy, żeby wymyślić aż taką bzdurę?- Alice na samą wzmiankę o szatynie wściekała
się.
- No powiedziałam prawdę. On
jest tobą zainteresowany, tylko błagam uważaj na siebie- poprosiła blondynka. Koleżanka
nie odpowiedziała, bo w tym momencie dostała SMS-a.
- Od Jacka- wyjaśniła.
Szybko go przeczytała i mina jej zrzedła.
- Co jest? O czym pisze?-
chciała wiedzieć Mary.
- Zerwał ze mną. Twierdzi,
że nie może być z kimś kto jest zakochany w innym. Co za idiota. Jeszcze
najlepsza jest końcówka: „Nie pisz, nie dzwoń. Mam dosyć kłamstw. Od dzisiaj
się nie znamy”- prychnęła Alice. Dziewczyna ze złością rzuciła telefonem. Byłby
się roztrzaskał, gdyby ktoś go nie złapał.
- Gorzej być nie mogło-
mruknęła szatynka. Telefon uratował Tyler…
- Wypadł ci z ręki?- zapytał
z głupim uśmiechem.
- Tak, bardzo zabawne- Alice
bardzo starała się zachować spokój. Marnie jej to szło.
- Mary zostaw nas- chłopak
skinął głową w kierunku blondynki. Ta spojrzała na koleżankę niepewnie, ale szatynka
wzruszyła tylko ramionami.
- Skoro już jesteśmy sami,
to co się stało?- Tyler oparł się o ścianę i czekał.
- Słucham? Oddaj mi mój
telefon i się zmywam- odparła zapytana.
- Proszę cię. Widzę, że nie
masz dzisiaj humoru. Ktoś cię zranił?- nie dawał za wygraną. Alice patrzyła na
niego z niedowierzaniem.
- Podmienili cię, czy co?
Niedawno próbowałeś mnie zabić- przypomniała mu.
- Musimy o tamtym gadać?-
dziewczyna po raz pierwszy zauważyła ból na jego twarzy.
- O co chodzi? Masz
problemy?- szatynka nie wierzyła w to co widziała.
- Nie mogę o tym mówić.
Poradzę sobie, naprawdę- obiecał. Uśmiechnął się do niej lekko. Alice przeraził
smutek, który dostrzegła w jego wzroku. Nachyliła się w jego kierunku. On
zbliżył się do niej…
Już mieli się pocałować, kiedy dziewczyna nagle
oprzytomniała.
- Czy ty oszalałeś?-
krzyknęła- Nie będę cię całować!- dodała. Odskoczyła od niego.
- To ty chciałaś pocałować
mnie, to po pierwsze. Po drugie, łap telefon- pewny siebie uśmiech wrócił na
jego twarz.
Alice chwyciła w locie komórkę. Tyler powoli
odszedł w kierunku swojego pokoju.
- Palant- syknęła szatynka,
kiedy go omijała.
- Słyszałem gorsze
przezwiska- wzruszył ramionami...
* * *
- I co było dalej?-
dopytywała się Mary.
- Prawie go pocałowałam, ale
na szczęście oprzytomniałam i uciekłam- zakończyła opowieść Alice. Nie czuła
się zbyt dobrze z tym, co zamierzała zrobić…
- Nie mam dobrych wieści. Za
trzy dni wszyscy mamy egzamin. Będziemy musieli pokazać postępy, jakie zrobiliśmy-
blondynka zmieniła temat.
- No to leżę- westchnęła
załamana Alice…
Po kolei, są jakieś drobne literówki i w sumie nie wiadomo, w której osobie piszesz. Raz, że ona się nachyliła, a raz odpowiedziała. Więc, albo tutaj musisz się przypilnować, albo to ja nie doczytałam czegoś.
OdpowiedzUsuńPo za tym, muszę przyznać, że tekst całkiem niezły. Dodaj "Obserwatorzy", to chętnie cię dodam do czytanych blogów i będę wpadać. Powiadom mnie proszę na moim blogu (tutaj : please-dont-let-me-drown.blogspot.com)
Pozdrawiam i powodzenia w dalszej twórczości ;)
Hej! :D
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA http://the-rainbows-end.blogspot.com/2015/04/liebster-blog-award.html