Alice przetarła oczy. Ciągle czuła się
okropnie słabo. Leżała na czymś twardym. Po chwili rozchyliła powieki.
Było tu ciemno, bardzo ciemno i w dodatku
wilgotno. Podniosła się do pozycji siedzącej.
Dotknęła gardła. Rany ciągle tam były. Dwie
małe dziurki po kłach Tylera i Mikaela. Krew już z nich nie wypływały, z
nadgarstka również.
-
Jaka ja byłam głupia?- szepnęła. Miała ochotę płakać. Dała się tak łatwo omotać
chłopakowi, który teraz ją uwięził i prawie zabił…
-
Przepraszam. To wszystko moja wina- nagle Tyler wbiegł do celi. Uklęknął obok
dziewczyny.
-
Zostaw mnie- krzyknęła piskliwym głosem i odsunęła się w najdalszy kąt
pomieszczenia.
-
Nigdy sobie tego nie wybaczę, ale musisz mi teraz zaufać- błagał ją. Znowu
podszedł bliżej.
-
Czy ty siebie słyszysz?- zawołała- W życiu ci już nie dam sobą manipulować.
-
Pamiętasz, jak ci mówiłem o moim drugim ja? To był on… Średnio pamiętam, co ci
zrobiłem- wyjąkał. Nie patrzył na nią, wpatrywał się w swoje buty.
-
Ty piłeś moją krew. Prosiłam żebyś się opamiętał, żebyś zabrał swojego kolegę-
wyszeptała. Zaczęła płakać. To było ponad jej siły.
-
Teraz ci pomogę. Wezmę cię do domu- obiecał. Alice nie zdążyła odpowiedzieć.
Usłyszała trzask deski i po chwili Tyler upadł
na ziemię nieprzytomny. Nad nim stał Mikael z deską w ręku.
-
Niestety. Ja nie jestem nim- wzruszył ramionami. Chwycił jej ramię, z okropną
siłą i pociągnął ją do góry.
-
To boli, pacanie- syknęła ze złością szatynka. Wyrywała się, ale to były czcze
wysiłki.
-
Trochę grzeczniej, Kochana. To ja decyduję teraz o twoim życiu- przypomniał
jej. Zatrzasnął drzwi od celi.
-
Tyler!- wrzasnęła Alice.
-
Będzie teraz nieprzytomny przez dłuższy czas. Nie pomoże ci- uśmiechnął się do
niej szeroko i wyprowadził ją na zewnątrz. Byli na jakimś zadupiu. Stała tu
tylko jedna chatka, z której wyszli.
-
Teraz się zabawimy- w jego głosie było słychać szyderstwo…
*
* *
Tyler jęknął i dotknął obolałej głowy.
Próbował sobie przypomnieć, co się wydarzyło, ale nie był w stanie. Oparł się
plecami o chłodną ścianę i wreszcie do niego dotarło.
-
Alice!- krzyknął i podbiegł do drzwi.
Były zamknięte, ale nie stanowiło to żadnego
problemu. Kopnął w nie i już po sekundzie leżały przewrócone na ziemi.
Chłopak wybiegł na zewnątrz i rozejrzał się
dookoła. Śladu dziewczyny ani Mikaela nie znalazł.
-
Nie daruję ci tego- mruknął w kierunku horyzontu. Odnajdzie ją za wszelka cenę.
Nie odpuści, nie może tego zrobić…
*
* *
-
Długo zamierzasz mnie tu więzić?- Alice od kilku dni przebywała w tym pokoju.
Znała już każdy element umeblowania. Twarde łóżko, jedną małą szafkę i drwi do
łazienki.
-
Jesteś chodzącym bankiem krwi. Nie mogę cię zabić- odparł Mikael z uśmiechem. Pchnął
w jej kierunku pustą szklankę.
-
Wolę umrzeć, niż spędzić tutaj dzień dłużej- burknęła ze złością.
-
Zrobisz to po dobroci, czy znowu będziemy przechodzić przez to samo co zawsze?-
zmienił temat.
Alice posłała mu wściekłe spojrzenie i wzięła
do jednej ręki szklankę a do drugiej nóż. Zacisnęła lewą dłoń na ostrzu i już
po chwili krew zaczęła spływać do pojemnika.
-
O jak ładnie… Robimy postępy- chłopak oblizał wargi.
-
Jeszcze zobaczymy- prychnęła pogardliwie…
*
* *
-
Gadaj, gdzie go ostatnio widziałeś, bo ci wyrwę serce- Tyler trzymał za gardło
jakiegoś nieszczęśnika.
-
Stary… Od miesiąca nie miałem z nim kontaktu- wystękał tamten. W jego oczach
można było dostrzec przerażenie.
-
Kto może znać jego lokalizację?- brunet nie odpuszczał.
-
Był z taką laską. Blond lalka z pubu obok- odparł.
-
Dziękuję bardzo. Jeśli powiesz komukolwiek o tej rozmowie, znajdę cię i zabiję-
obiecał Tyler i puścił chłopaka.
Brunet skierował się do miejsca, które mu
wskazał. Znajdowała się tam tylko jedna osoba, na jego szczęście blondynka.
-
Cześć- przysiadł się do niej.
-
Zamknięte już- barman wskazał głową na drzwi.
-
Daj nam chwilę- kobieta najpierw zmierzyła Tylera od stóp do głowy i wtedy
dopiero wstawiła się u barmana.
-
Czy widziałaś ostatnio Mikaela?- spytał od razu.
-
Może tak a może nie- blondynka wzruszyła ramionami.
-
Błagam cię, muszę go znaleźć- zdesperowany brunet już nawet nie próbował jej
bajerować.
-
Podobasz mi się. Był tu wczoraj. Twierdził, że zatrzymał się gdzieś na
obrzeżach miasta- powiedział po krótkiej chwili wahania…
*
* *
-
Zabiję cię, kiedy tylko będę w stanie- Alice napełniała już kolejną szklankę
swoją krwią. Minęły już trzy tygodnie od jej uwięzienia. Rany na szyi i
nadgarstku od ugryzień się zagoiły.
-
W to nie wątpię, Kochanie- wpatrywał się, jak zahipnotyzowany w czerwoną ciecz.
-
Znajdź sobie inną przekąskę. Ja mam dosyć- burknęła szatynka.
-
Tłumaczyłem ci, przecież jak bardzo wyjątkowa jest twoja krew. Wypuściłbym cię
i tylko skazał na innych dupków- mruknął- Ci jednak niekoniecznie byliby tacy
mili, jak ja- dodał.
-
Dziękuję za łaskę- prychnęła pogardliwie dziewczyna.
-
Cieszę się, że to doceniasz- uśmiechnął się do niej szeroko.
-
Kretyn- warknęła i podała mu napełnione naczynie.
Mikael chciał coś powiedzieć, ale w tym
momencie drzwi od pokoju zostały wyważone i ktoś wpadł do środka…
Świetne opowiadanie :) Skojarzyło mi się to trochę z TVD, Michael jako Damon, Alice - Ellena, a Tyler czyli Stefan. Będzie to szło w tym kierunku? ;) Rozbawiło mnie zdanie "byli na jakimś zadupiu" :D Pisz dalej!!
OdpowiedzUsuńhttp://factory-of-dream.blogspot.com/
Hmmm... Jeszcze nie wiem dokładnie, w jakim kierunku to pójdzie :) Moje wizje na bieżąco się zmieniają ;)
OdpowiedzUsuńTak w ogóle dziękuję za motywujący komentarz :D
Jeśli masz ochotę poczytać mojego drugiego bloga o TVD to zapraszam tutaj:
KLIK